piątek, 4 listopada 2011

niech żyje prawdziwy polski hip-hop . <3 .







"Cztery ściany, pusty pokój, wewnątrz serca samotność."


"Dla samotnych jak palec zostaje odliczanie sekund."


"Agresja niszczy w czterech ścianach.
Z których każda milczy."


"Niby wszyscy razem, a każdy osobno
Gubi swoją wolność skazany na samotność."


"Sprostuj prośbę by oddech wyjąć z gardła
Postępuj mądrze bo w mądrości fach nasz."


"Bo niewarto kończyć z tym co końca niema."



"Możesz mieć wszystko a jednocześnie nic
To syf, zapomnienie."


"No bo każdy myśli, panie, że to
Fart na loterii - wygrywasz za żeton."


"Myśl to mój pędzel, bit to moje płótno."


"Znam wyjście w głośnikach jestem bitów astymixem."


"Choć nie znam się na scrabblach składam litery w taktach."


"Życie u nogi kulą, jak nie masz miłości
Choć z reguły hejtują ci, co kochają z zazdrości."


"Gdybym miał się urodzić jeszcze raz to tylko z Rapem."



Osiemnaście lat, zupełnie jak osiemnaście ran.

Może w dźwiękach ekstaz ta droga była kręta,
ale wiesz jak jest, nie łatwo nie pamiętać.

Nabazgrać na murze: tak musiało być, czuję,
że mimo braku żyć wciąż dalej szybuję.

Mam szacunek do ludzi, którzy z okna widzą biegun,
nie biegną, by dobiec, a biegną, by nie stać w miejscu,
więc biegnę po swoje, biegnę, by nie stać w miejscu.

Sam jestem głupi i mam przeżarte organy,
i to brudne serce jakby atrament je strawił,

Żyć żeby żyć i nie liczyć na nic więcej
chcę żyć tym życiem, na sto procent karmić serce
coraz częściej myślę na ile sił starczy jeszcze.

Tysiące chwil, marzeń, myśli i uczuć,
Miliony obietnic, wersów, resztki tuszu.

Popełniam błędy, ale niczego nie żałuję
nie mów mi jak żyć, bo sam wiem jak czuję.

Weterani jak wisielce wieszają się na pętlach.

Dla mnie życie jest muzyką, innego nic nie umiem.





"Zobacz jak rap nas pozmieniał! Wypijmy za niego, za najlepszy rap z podziemia!"




My - tylko słowo, tylko bęben ten mały
Mały dobosz gra requiem do snu dla Warszawy.

Moje życie jest dobre, nowy świat chce je zmienić.

Co dzień gram solo życia, miasto gra akompaniament.

Nowy świat - haruj, płać i siedź w domu cicho.
Nowy świat - aniołów płacz i demonów chichot.

Notes, wolność, życie w rytmie na cztery.
Opinię szaleńca i przywilej bycia szczerym!

Czytam - tysiąc liter, tysiąc zdań, zero treści.

Publiczne życie, dla jednych świat wyśniony.
Jak mało czujesz się pewnie, jeśli chcesz być wielbiony.

Szafę z butami pokaże POP-ikona.
Szkoda, że z tych butów wystaje słoma.

Ja nie mogę zrozumieć tych ludzi obeczonych w plastik
W tym tłumie miejskim złudnym jak maski.

Gdzie życie bywa brudne jak Harriet.

Mówią o mnie ten farciarz ma to
W cieniu gwiazd żyje z rapu, bez parcia na szkło.

Gdy mówię "Parias" jestem zawsze poważny
Bo nie jestem "wszyscy", nie mam na imię "każdy"

Jesteśmy rakiem zarażamy przez słowa.

Patrzę prawdzie w oczy widzę wroga w nim

Prawdy uczą ich łzy upadki życia,
Nigdy w opcji żyj i nie zadawaj pytań.

Walczymy słowem glos to broń,
16 wersów prosto w skroń.
Bezczelni non stop kpią,

Ja nie mówię szeptem gdy mówię kim byłem.

Matka uczyła pracować, ulica zarabiać,
Ojciec wódki jak pacierza nigdy nie odmawiał.

2 razy w szpitalu żegnałem się z tym światem.

Paru kumpli wciąż szuka nadziei w wokandach,
Chociaż poszli siedzieć zanim wyszedł skandal.

Żyliśmy w tu i teraz wierząc ślepo.

Bo wiem co czuje Matka gdy patrzy na rentę,
I co myślał Ojciec gdy na szyję wkładał pętlę.

Czas gdy z nienawiścią chodziłem pod rękę,
Oprócz mnie samego nikt nie wierzył we mnie.

Los mnie rozliczył jak miasto za mandat.

Uwierz, wiem jak się czuje zdrajca na skutek,
Nie jestem święty, sam się rozliczam,
To co złe, nie chciane wciąż mnie spotyka,
Mam drzazgi w duszy, biorę to na klatę,
Wyciągam rękę na zgodę, zgodę ze światem.


Zostawiam słabość, mam tysiąc czystych kartek.

Gdy wieje samotnością, kładę wersy na track

Co tydzień zostawiam miasto pełne emocji
By w twoim zostawić ich papilarny odcisk

Nawet, gdy zostanę sam będę wierzył, że warto

Zostawiam pusty śmiech głupcom i ignorantom
Nawet, gdy zostanę sam będę wierzył, że warto
Schylić głowę nisko, gdy wypada, czuć łzy na policzkach.
 
 
 


 
 
 
"Dolce Gabbana na głowie, full floty w rękach, żyć jak real player, mieć te Gucci na piętach, co noc w dymie cygar i szampanów brzdękach czekać aż ktoś wrzuci nam tego asa w rękaw!"
 
 



"Fanów nie mam wielu jak Tupac, ale mówią mi - pieprz hejterów i rób rap! A to nie tak, dla mnie hejter jest ok, fan mnie słucha, hejter o mnie gada, tym daje mi fejm. Ktokolwiek wątpi w to przesłanie, idź do bilbioteki, rozkmiń książki o reklamie! Nie zrozum mnie źle - kocham Was fani, hejterów wykorzystuje jakby byłu dziwkami!"



"I chuj mnie obchodzi jak tym gardzą na wylot, przyjdzie czas, pokażę dziwką, jak bardzo się mylą!"



"834 - serce i styl."


"Dziś, nie jestem święty lubię pić. Nie jestem piękny chciałbyś jak ja żyć(...) Nie jestem normalny nie jestem szalony. Plastikowe cycki nie chcę takiej żony"




"Mojego flow myślałeś, że NSPC to kres, śmieję się z Ciebie geju do łez, V jedzie The Best!"


"Synu, to jest kurwa rap, kochasz go?! Pokaż to!"


"Zobacz jak rap nas pozmieniał! Wypijmy za niego, za najlepszy rap z podziemia!"

"Raz na max w ipodzie nastaw rap, przypomnij sobie jak usłyszaleś go pierwszy raz, każda z was popowo - rapowych szmat - Słodkich snów skurwysynu to jest rap, rap, rap!"


"Ludzie gubią się, gubią sens, biegną za czymś co marnością jest, chcą mieć, zamiast być, gdzie jest sens? Szybki seks, sztuczni ludzie, wargi, cycki, botoks - kult ciała, zaniedbanie duszy, tylko po co?"

"Fizykę i chemię tylko nazwali imieniem, szkłem i okiem, a prawda przeszła bokiem"



"System na max daj to i wrzuć to!"


"Sztuniu to joint, pal to jak Snoop Dog!"

"Pisze teksty na komputerze, tylko tak to robić mogę, zapytasz czemu? To Ci Ziomek powiem! Zawsze w pisaniu na kartkach braki miałem, bo jak brałem pióro, atrament zamieniał się w ogień, i palił to co napisałem!"





"Nie ma dragów, alkoholu, bani, a fani wyparowali, nie ma zwierząt, roślin, rzeczy, a Babilon się dawno spalił."



"Razem szacunek, bo tu szacunek to faworyt, zawsze razem nawet gdy pierdolnie meteoryt, w ziemie, zżyci jak plemię, zawinięci, ogarnięci nawet gdy gubimy sie w terenie."



"Dlatego potrzebuję Twej siły, tak jak, wierzowiec potrzebuje windy, tak jak, prawo powinno karać winnych, żyjmy, w zgodzie nierobiąc sobie krzywdy."



"Najgorzej jest jak dochodzi do zderzenia, kiedy to wena, napotyka sie na lenia"



"To Ruffneck ziom, to Ruffneck z Grubasem, wyruszam w trasę, nasączony tłustym basem, to nie dziwki nie basen, lecz nagrywki na mase, zarazem wyjście o kasę, i skuteczne jak laser."




"To nie trik tylko kit, który wykrywamy tu w mig, próbujecie nam go wciskać a my mamy na to myk."



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz